Późna porą wracałyśmy z Kaprys do Sieradza z wypadu do Łodzi. Rozmawiałyśmy przez chwilę dlaczego wolę busy…
- No bo w pociągu zawsze mnie jakieś idiotyzmy trafiają… mohery… niedomyte, ale wiecznie zmarźnięte staruszki… namolne dzieci…
Z minutę czy dwie później usiadła za moimi plecami jakaś ekipa. Jeden koleś zaczął coś głośno opowiadać…
- … może i była ładna, może i mądra… ale księżniczka… bla… bla… bal… bla…. może i ładna… może i mądra…ale… może i ładna… ale księżniczka. – I tak w kółko Macieju. Z kilkanaście razy.
- … może i ładna… nawet mądra.. ale księżniczka… Chciała żebym po nią na pociąg poszedł, bo ciężki bagaż ma. Od tego są taksówkarze!!
- Dżentelmen – pomyślałam – i wynalazca. Wynalazł taksówkę, która wjeżdża na peron, wchodzi do pociągu i wynosi bagaże. Coś mi się zaczęło robić w środku.
- … może była ładna… może i m…
- O kurrrwa! – zamemłałam, wydawało mi się, cicho pod nosem – Niech on się, kurrrwa, w końcu zamknie, bo pierdoli jak potłuczony!
Za plecami zapadła, trwająca do końca podróży cisza.
Przede mną Kaprys podrygiwała w ataku śmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz