wtorek, 31 marca 2009

Ostatnie podrygi zimy

W ostatnią środę (tak, wiem, że minął już tydzień… nie miałam czasu/jestem cholernie leniwa – opcja do wyboru ;p) okazało się, że jednak nieszczęsna Marzanna uciekła oprawcom, jednakże po tym co w ową środę działo się z pogodą, myślę że tą cholerę tropiło pół miasta ;p.
Zrobiła się śnieżyca jak jasna cholera, do tego jezdnie były pokryte lodem… ale tylko w połowie Gdyni (to właśnie to pół co tropiło potem babsztyla ;p). Ponoć na Oksywie, Obłuże i okolice komunikacja śmigała aż miło, niestety w okolicy Karwin zrobił się straszliwy zator autobusowo trolejbusowy, ponieważ część pojazdów nie mogła zjechać z oblodzonej górki, a druga część na nią wjechać ;p. I tak tkwiły sobie radośnie kilka godzin… a ludność popierdzielała piechotą.
Do mojej wiochy oczywiście też nic nie jeździło, bo górka :/. Niestety jakiś buc cholerny z ZKM Gdynia zdecydował najwyraźniej, że mój bus w ogóle nie ma jeździć. Zazwyczaj kiedy zima zaskakiwała ZKM, autobusy robiły sobie po prostu przystanek na szczycie górki koło kościoła, bo tam spokojnie można zawrócić… Tak jakieś około 150 metrów dalej niż pętla autobusowa, na którą powinny dojechać. Ale nic to! Po co mają jechać kilkaset metrów krócej, jeśli mogą nie jechać wcale? Prawda?
Pomykałam więc „radośnie i z pieśnią na ustach”. Niewiele mi to dało, ponieważ po wydostaniu się z tego zadupia okazało się, że zupełnie nic w kierunku centrum nie jedzie. Z totalną rezygnacją wysłałam szefowej smysa, że się spóźnię jak cholera i podreptałam dalej.
I wiecie co? Cud się stał. Koło jednego z przystanków zatrzymał się kierowca najzwyklejszej w świecie osobówki i zaproponował, że zabierze ze sobą kilka osób. Dzięki temu miłemu panu spóźniłam się tylko pół godziny. I niech mi nikt nie mówi, że nie ma życzliwych ludzi w tych czasach. Medal dla tego pana i najszczersze życzenia! Pozdrawiam gorąco!

poniedziałek, 23 marca 2009

Wiem, że powinnam coś z życia…

… ale po raz kolejny trafiłam na ten dowcip i rechoczę pod nosem: Obok siebie w autobusie stoją dwie osoby: Ona i On. Ona spojrzała, na niego, on na nią. 
- Informatyk (pomyślała studentka). 
- Studentka (pomyślał bezdomny).

niedziela, 1 marca 2009

Z joemonster.org ale jak najbardziej w temacie :)

Przystanek. Podjeżdża autobus. Facet w garniturze, o inteligenckim wyglądzie, grzecznie przepuszcza wszystkich przed sobą i kiedy już ma wsiadać, drzwi się zamykają i przycinają mu głowę. Autobus rusza, a facet zaczyna wrzeszczeć: - K*rwa twoja jeb*na mać! Poj*bańcu pi*rdolony! Stój, k*rwa, jeb*ny w d*pę pi*rdolcu! Głowę mi, k*rwa uj*biesz!!! 
Kierowca hamuje, otwiera drzwi. Facet wchodzi do autobusu „w całości”, poprawia krawat i mówi do pasażerów: 
- Przepraszam. Wystraszyłem się.

Autobusowy historycznie

Autobusowy historycznie