niedziela, 28 września 2008

Dobre miejsce

Aczkolwiek dla ludności bez węchu. Jako, że tłumów nie lubię, przedzierałam się przez bus, aż znalazłam więcej wolnego miejsca. Tak zasiadłam. 
Samozadowolenie przeszło mi po upływie ułamka sekundy, kiedy dotarła do mnie powalająca fala… Nazwijmy rzecz po imieniu. Smrodu. Okazało się, że siedzę w okolicy menela, który kiedyś jechał paląc zapachowe trociczki. Tym razem nie miał tyle miłosierdzia. Rany! Jak tam capiło! 
Już chciałam nawiewać kurcgalopkiem, kiedy jakieś grube dziadziszcze zasiadło obok, tarasując kompletnie wyjście. Po sekundzie dziadziszcze nabrało oddechu i zzieleniało, po czym poderwało zadzisko, wcisnęło się w oddalony nieco tłum i komu innemu usiadło prawie na kolanach. 
Tak jak już zdążyłam nieco się unieść, tak zasiadłam z powrotem. Idealne miejsce! Do końca podróży nikt do mnie się nie dosiadł :]. Tylko starałam się nie oddychać…

piątek, 5 września 2008

Chyba z zaświatów

Kiedy miałam zamiar jechać Polskim Expresem z Gdyni do Ciechocinka, wydawało mi się, że w drodze poczytam sobie troszkę książek. W końcu to parę godzin jazdy. 
Otóż: nie przeczytałam ani linijki. Prawdę mówiąc nawet prawie nic nie jadłam. Za to z zapartych tchem obserwowałam wyczyny kierowcy. 
Jeszcze przed rozpoczęciem podróży Pan Kierowca był bardzo miły, aczkolwiek sprawiał wrażenie nieco zamotanego. Wrażenie pogłębiło się w porażającą pewność już podczas pierwszych minut jazdy… Czerwone światło? – Jakie czerwone światło?! Podwójna linia ciągła? – To ta na której koniecznie trzeba wyprzedzać? Praktyka pokazała również, że najlepiej wyprzedza się tuż przed szczytem wzniesienia… najlepiej jeśli przed nami jedzie cała kawalkada samochodów z ciężkim uporem trzymająca się na wzajem własnych zderzaków… Ok. Pikuś. Przyznam się jednak, że kiedy wyprzedził, na wąskiej drodze z symbolicznym poboczem, tira, a drugi tir mijał nas właśnie z przeciwka… to zamknęłam oczy…

Autobusowy historycznie

Autobusowy historycznie