Nie w sensie Wysp tylko kontrolerów. Jako istota praworządna zawsze jeżdżę z biletem, ale i tak mię wzdrygło, kiedy usłyszałam „bilety proszę”. Cosik złe mam skojarzenia. A może po prostu nie lubię kiedy ktoś mnie sprawdza? W każdym razie podbudowali moje ego. Dywagowali na temat moich włosów, czy aby prawdziwe. A może jednak sztuczne? W końcu mimo niedowierzania, bo włosy mam do pasa, uznali, że nie plastik. Miłe. Jeden pan zza pleców rzucił zaczepnie „czego to się nie robi dla facetów?”. Grzecznie potwierdziłam, po czym radośnie wysiadłam z autobusu. Nie ma to jak miłe rozpoczęcie dnia!
Blog dla ludności poruszającej się komunikacją miejską. Inni tego zwyczajnie nie zrozumieją....
w-autobusie.blogspot.com
piątek, 25 kwietnia 2008
sobota, 12 kwietnia 2008
Bon apetitte
… czy jakkolwiek to się pisze.
Jechałam sobie trajtkiem zatłoczonym po sufit prawie i bezwolnie zerknęłam przez okno. Aaaaa! Mój błąd, bo aż się zapatrzyłam. Stała tam sobie starowinka i spokojnie aczkolwiek zawzięcie kopała w nosie. Dłubała, oglądała i bezstresowo wycierała w szaliczek. Całe szczęście, że nic nie jadłam… A z drugiej strony, jak to mówią, kto nigdy nie dłubał w nosie niech pierwszy rzuci kamieniem…
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Autobusowy historycznie