Przeciskam się przez tłum ludzi. W panice się przeciskam, bo tłumów się boję. Za plecami słyszę niecierpliwe pochrumkiwanie… Przyspieszam więc i pruję do rozkładu. Chrum chrum dogania mnie i ładuje mi się na plecy. Odskakuję z obrzydzeniem i gromię wzrokiem.
- Nie szkodzi – mówi łaskawie chrumkacz.
Jakie ‚nie szkodzi’??!! Dziaduuuuu??!!