piątek, 27 kwietnia 2007

Gdańsk

Kolega Eduardo, po przejrzeniu ‚autobusowego’, zdziwił się, że takie rzeczy dzieją się w komunikacji miejskiej w Gdyni, bo w Gdańsku nic takiego się nie zdarza. 

A że właśnie od Eduardo wracałam z ekipą. Zasiadłam sobie w autobusie, z błogim uśmiechem, a w pięć minut później wsiadła liczna rodzina i rozsiadła się za mną. Nic się nie działo. 

Pani za mną trzymała się kurczowo mojego oparcia i jednocześnie mojej zanikajacej w tempie zastraszającym fryzury. Cały czas pytlując do kogoś siedzącego za nią, ryczała mi w ucho: 

- No przecie do przodu nie bede gadać!! 

Nic… cisza.. Spokój… Słowa nie powiem

piątek, 20 kwietnia 2007

No merci…

Zjazdowy Trolejbus, więc założyłam, że będzie troszkę miejsca. Niesłusznie. 

Usiadłam całkiem z tyłu, przy drzwiach. Przystanek czy dwa później wsiadła panienka z jakimś francuzem. Siedzą… gaworzą… Ona miejsce dalej, a on prawie na moich kolanach. Z wrodzoną sobie francuską galanterią wpakował dupę częściowo na moje siedzenie, aż wcisnęło mnie z wytrzeszczem w okno. Kreskówka normalnie! Potem uprzejmie odwrócił się do mnie plecami, nie omieszkując regularnie rąbać mnie łokciem, bo wciąż grzebał w plecaku. Zgłupiałam. Nawet nic powiedzieć nie mogłam, bo francuskiego ni w ząb. 

Jakimś cudem dotarłam do mojego przystanku, aczkolwiek nieco zmiętolona. W desperacji rzuciłam po polsku „przepraszam” i wstałam. Francuski dżentelmen, zamiast wstać, przesunął kolana o dziesięć centymetrów. Jakoś się przecisnęłam, ale nie bez trudu. Kidy już wysiadałam usłyszałam jego oburzoną reakcję na mój brak kultury:

- No merci… 

No merci!

piątek, 13 kwietnia 2007

Przemiła staruszka

Wsiadła przemiła staruszka, dotarabaniła się do najbliższego siedzenia i upychając dupskiem wstającą właśnie panią, zasiadła blokując przejście całkowicie. A że właśnie zbliżał się docelowy przystanek udupionej pani, ta zdobyła się na odwagę i wstając, z kurtuazją przeprosiła.
- A co pani taka niezdecydowana? – zirytowała się przemiła staruszka. – Nie mogła pani wstać jak pani widziała, że chcę usiąść?! Ja tu schorowana jestem! – Ryknęła słusznym głosem.
Pasażerka odparła uprzejmym tonem, aczkolwiek z bezpiecznej już odległości – Widać nie taka schorowana, skoro w pysku mocna.
- Bo ja tylko w pysku mocna – Wydarła się pełnym głosem przemiła staruszka. – A pani, to piiiiiii…. piiiiii….piiiiiii.
Aż szkoda, ze właśnie wysiadałam, bo jeszcze przez okno widziałam jak tokuje. Hihihi.

wtorek, 3 kwietnia 2007

Chodnikiem

Dodreptałam właśnie razem z M. do przystanku. Podjechał jakiś random autobus. Otwarły się drzwi … i po ułamku sekundy, z tych ostatni wypadł jakiś facet. Na mordę.
Jako dobra samarytanka podleciałam biegusiem i podniosłam faceta. Paszcza rozbita a facet porządnie zawiany. M. doleciał chwilę potem. Podniosłam gościa i wlekąc go na ławkę, pod przystankową wiatę, rzuciłam radośnie:
- No to pan poimprezował.
- Nie imprezowałem! Ktoś dał mi w mordę… Kto mi dał w mordę…? Kto….?
- Płyta chodnikowa…

Autobusowy historycznie

Autobusowy historycznie